Właśnie odkryłem, co w zimie podoba mi się najbardziej. Co w
niej fotogenicznego, wyciszającego?
Kojarzycie ten moment wyczekiwania, kiedy świat w koło jest
taki szary i zmarznięty, i nagle zaczynają prószyć drobne płatki śniegu, które z
chwili na chwile stają się większe i sypią gęściej. A cały szary i zmarznięty świat
robi się biały i puszysty. To właśnie na ten moment czekam, i to on kojarzy mi
się zawsze z zimą, i ta cisza!