sobota, 30 października 2010

Kiedy spłynęło światło... refleksja #001

Na powitanie, krótka historia o tym, kiedy fotografia pojawiła się we mnie. Początek miał miejsce w ciemni, którą prowadził mój ojciec, jako nadworny fotograf zakładu produkującego maszyny do pisania, broń i inne niezwykle interesujące przedmioty. Pamiętam, jak jako kilkuletni dzieciak poddawałem się magii czerwonego światła, w którym pojawiały się obrazy zatopione w kuwetach, pamiętam również, że w ciemni nie było toalety a butelki wynosiliśmy do kontenera obok domu kultury. Tak, a potem zabrakło mojego osobistego instruktora, wielkie nic trwało do mniej więcej 17-go roku mojego oglądania świata.

Okres buntu i budowania światopoglądu. I wtedy, mimo blokady odnalazłem wielu mistrzów, a wśród nich jednego, który jak sadzę wywarł piętno na moim patrzeniu na świat. Był i jest nim S.I. Witkiewicz. O nim jeszcze napiszę. Potem wiele dni po ciemku i z aparatem na zmianę, w piwnicy, łazience, pokoju, miłe to wspomnienia. Potem studia fotograficzne (ITF), szukanie własnego stylu, techno zachwyty, budowanie bazy sprzętowej i początki drogi zawodowej. Wiele prób i dużo pułapek. Szukanie podobnych mi zapaleńców, którzy odkryliby fotografię w sobie. Znalazłem jednego, który jest mi bliski, choć dzieli nas nie tylko odległość. Myślę, że Karol ma światło i fotografię w sobie. W tym czasie uczyłem się koloru, pomagał mi Jerzy z którym również łączy mnie fotografia i mam nadzieję, że Jerzy jeszcze kiedyś zrobi gume.

Potem niestety znowu nic, komercja, robienie zdjęć, często nawet cykanie, fuj to są złe wspomnienia, ale dały podstawy jakiegoś warsztatu i pieniądze potrzebne na zakup materiałów i sprzętu. W tym czasie pojawiła się również szkoła gdzie przez wiele lat udało mi się nie zniechęcić kilku osób do robienia fotografii i myślę, że wśród nich jest kilka w których ta fotografia jest, pozdrawiam Kamila, Kingę, Martę, oraz innych anonimowych  moich słuchaczy.

W ostatnim okresie ujawnił się, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem Tomek, który ma w sobie fotografie i dzięki niemu ja odkrywam ją w sobie po raz kolejny. Dziękuję Baldi, dziękuję również Justynie, która dzielnie od wielu lat znosi moje fotograficzne ucieczki.

A reszty dowiecie się w następnych odcinkach ; )