Wziąłem wolny dzień, ogarnąłem odrobinę mieszkanie obok
pachnie świeżo zaparzona kawa (która przyjechała prosto z Monachium ; ) w kuchni
bulba eksperyment (coś między leczo, bograczem a ragout warzywnym – chyba za dużo
oglądam Jamie Oliviera ; ) z głośników sączy się Angie Stone. A ja mam wreszcie
czas wylać z siebie refleksje, które wzbierają we mnie mniej więcej od
sierpnia.
Czy mam wszystko? Przewrotne pytanie ale jeśli sięgnąć w
przeszłość i moje refleksje na temat wyścigu technologicznego stanie się jasne
co mi chodzi po głowie.
Otóż odkąd „zaprzyjaźniłem” się z X 10, oraz odpowiedziałem sobie
po raz kolejny na pytanie: co naprawdę kręci mnie w fotografii, mogę
powiedzieć - Tak mam wszystko. To silne
wrażenie technologicznej sytości nałożyło się z przemyśleniami na temat H. C.
Bressona i jego teorii „decydującego momentu”. Podczas pobytu nad morzem
starałem się obalić te teorię (oczywiście we własnym umyśle), co za narcyzm. Miałem
wszystko co było mi do szczęścia potrzebne, zataszczyłem ze sobą Graflex’a,
Nikona F4, Polaroida 600 i tak na wszelki wypadek małą cyfrówkę Samsunga NV 8. Jaka to była przyjemność przejść się z Graflex’em
na plażę o 5,30 czekając na słońce i patrząc na falujące lub nie morze, ROSKOSZ
wiatr w twarz, 10 minut przygotowań sprzętu, obserwacja i strzał (oczywiście w
najlepszym momencie). W chwilę potem nad moją głową zaczęły się wesołe harce
mew, które trwały może minutę. Oczywiście za nim zdążyłem załadować kasetę i
wycelować Graflex’a w niebo wszystko się zakończyło. Może ktoś powie: Graflex
nie jest do szybkich strzałów, odpowiem to co robił Weegee? - i pokornie nadal wyznaje teorię Pana
Bressona.
Impossible wykonane podczas spaceru |
Skłoniło mnie to do przemyśleń, które znowu
przewartościowały moje podejście do narzędzia. Na ALPA mnie nie stać, ale może przenieść
metodę pracy z 4x5” na coś mniejszego, co pozwoli mi na szybkie reakcje i nieco refleksji. Każdy powinien znaleźć dla
siebie odpowiednia metodę pracy oraz narzędzie, które pozwoli mu realizować
rozmaite pomysły. Oczywiście dobrze jest przejść przez etap 35mm, 6x6 lub
innego średniego formatu, wspaniale było by poznać Polaroida i 4x5’’ aby na
końcu dojść do tego co nie uniknione, do cyfry (w różnej postaci).
5,30 rano, Grafleks w oczekiwaniu na włściwy moment |
Nosiło mnie strasznie w głowie różne nazwiska dawnych
mistrzów przeplatały się z obrazami i technikami w, których wykonywali
fotografie. Czas mija a ja stoję w miejscu, cieszę się że poznałem w ostatnim
czasie tak wielu mistrzów (poprzez ich prace) oraz różne narzędzia, pod tym względem
nie był to czas stracony.
Wracając do początkowej refleksji, 4x5” jest ok, ale w
między czasie będąc na wycieczkach rowerowych i pieszych wykonałem kilka zdjęć
wspomnianym Samsungiem oraz (może kiedyś było by wstyd się przyznać, ale już
nie) telefonem. I okazało się, że można, i że nie boli, i że fajnie i że się
podoba. Kurcze i znowu jazda, i mętlik w głowie.
HTC |
W takim nieco rozchwianym nastroju wróciłem do domu i...
I okazało się, że na rynku technologicznym mała rewolucja,
na naszych oczach tworzy się fotograficzna generacja X. A to za sprawą Fuji a
ja myślałem, że nic mnie już nie zaskoczy a już na pewno nie Fuji. A jednak zaczęło się od X 100, potem X 1 PRO
a w między czasie X 10 i to właśnie ten aparat zwrócił moją uwagę. Pod wieloma
względami jest bardzo interesujący i pozwala mi uwolnić uśpione pokłady
kreatywności. A przy tym jego bardzo old school’owy design sprawia, że praca
staje się przyjemna. I ja tę przyjemność odkrywam na nowo (również gdy widzę
zainteresowanie obserwujących mnie gapiów). Przy tym rzeczony X jest mały,
dyskretny, metalowy i uwaga JAPAN ; )
Nie jest moim zamiarem reklamowanie wymienionego koncernu,
ale myślę że X zmieni oblicze rynku fotograficznego i wykreuje generację
fotografujących tym właśnie sprzętem.
Samotny żagiel - Samsung |
Zatem ma już czego szukałem ostatnie, hm mogę powiedzieć 3
lata. Mam narzędzie i mam entuzjazm i to mnie buduje. Mam też świadomość, że
nic mnie już nie blokuje. No może tylko śmietnik w głowie, sprawy różne
doczesne, domowe i te w pracy - normalka
chyba wszyscy to mają. Z tym mam nadzieję uporać się podczas fotografowania.
Mam też chwilę psychicznego komfortu aby skupić się na fotografii tej dla mnie
ważnej, refleksyjnej, poszukującej i może odrobinę powolnej. Mam ten komfort
również dla tego, że mogę rezygnować z fotografowania rzeczy nieistotnych i tych mało płatnych (na razie
nie muszę fotografować za nic), mogę fotografować
z przyjemnością i zamierzam to robić!